16 sierpnia 2016

Zabawka z duszą

Niektóre zabawki mają duszę. Mają to coś, co sprawia, że dziecko właśnie nimi potrafi bawić się bez końca, a najpiękniejsze i najdroższe lalki czy klocki rzucić w kąt po 10 minutach. Nie wiem jak to jest, ale chyba każdy miał maskotkę, która w oczach rodziców wyglądała po pewnym czasie jak śmieć (i którą najchętniej by tak potraktowali), ale dla nas była najlepszym przyjacielem. Moja ukochana szmaciana lalka (pośliniona i popruta) również wylądowała niegdyś na śmietniku, choć ja sądziłam, że jest w szpitalu...

Jakie zabawki są dla was najcenniejsze? Te kupione za pierwsze otrzymane od babci drobne (o gdzież są te czasy kiedy uzbierałam 80 zł i zdawało mi się, że jestem milionerką?), te otrzymane od nieżyjącego już dziadka, a może te najstarsze, które pamiętacie "od zawsze" i były z wami w szpitalu przy wycinaniu migdałków? I co zrobić, kiedy zabawka jest już stara, zniszczona i nie pasuje do waszej wizji przestrzeni, ale nadal ją kochacie?

Schować do szafy. No można. Tylko trochę szkoda miejsca i trochę pojawiają się wyrzuty sumienia, że jak to ukochana zabawka do szafy..?



Ja nie mam już mojej lalki, ale mam misia. Przyznam od razu, że to nie mój miś, a mojego taty. Ma więc jakieś pół wieku i faktycznie ten wiek u niego widać (no cóż, sporo przeszedł..). Jest jednak najcenniejszym misiem jakiego miałam i zawsze znajdę dla niego miejsce w moim domu. Teraz, dzięki Łucji, jego obecność w naszych wnętrzach jest uzasadniona :) Aktualnie stacjonuje na parapecie, a w nowym mieszkaniu dostanie nowe, honorowe miejsce. 


Ciekawa jestem czy Łusia będzie miała taką zabawkę... Może to będzie coś z listy przygotowanej przez jej mamę, a może wybierze uroczą, ręcznie robioną króliczkę, którą dostała wczoraj? 


To tyle jeśli chodzi o zabawki na dziś, wracam do Łusi!

Ściskam,
Bebe 

PS. Zżera mnie ciekawość jakie zabawki dla was są najcenniejsze i czy jeszcze je macie! Wyślijcie mi zdjęcie albo wrzućcie linka do postów, jeśli kiedyś o tym pisaliście!

3 komentarze:

  1. Moją ulubioną zabawką był półmetrowy pajac, który został własnoręcznie uszyty przez moją chrzestną... nawet jak był obdarty i oblany jakimś fioletowym płynem to i tak była to moja ulubiona zabawka... szkoda, że gdzieś zaginął...

    OdpowiedzUsuń
  2. Ciekawy artykuł. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Oj widać, że te zabawki już nie jedno przeszły, ale nadal się trzymają. U mnie maluchy najchętniej teraz bawią się koniami Schleich https://modino.pl/schleich i muszę przyznać, że mają już ich trochę.

    OdpowiedzUsuń

instagram