27 października 2016

O planowaniu i przeprowadzaniu

Dziś trochę refleksyjnie. O zmianach. O planowaniu. Sama nie wiem...
Czasem czekasz na coś tyle czasu i myślisz o tym i planujesz, a kiedy nagle to coś staje się rzeczywistością... nie możesz uwierzyć. I nie możesz się odnaleźć. Jak to? Już? Serio? I co teraz..?
No i właśnie trochę tak mam. Oczywiście pękam ze szczęścia, że w końcu jesteśmy w tym naszym nowym mieszkanku i możemy je dopieszczać. Że mąż po pracy nie jedzie prosto "na budowę" tylko wraca do nas, bawi się z Łusią i je ze mną obiad. W końcu normalna rodzina, nawet jeśli nadal siedzimy do późnej nocy wieszając zasłony, układając w szafach czy przykręcając brakujące półki.
Trudno mi się jednak odnaleźć, bo przez ostatni rok (albo dłużej?) z tysiąc razy powiedziałam "jak się przeprowadzimy to..." zakładając, że nagle będziemy mieli więcej czasu i będziemy robić mnóstwo rzeczy, na które dotychczas go brakowało. Hej, a to przecież nie jest tak. Życie toczy się dalej, podobnym trybem - Łucja wciąż budzi się nad ranem na śniadanie, mąż wychodzi do pracy, a ja heja, pranie, prasowanie, zabawa z dzieckiem... Tylko w innych ścianach ;)
Oboje uwielbiamy planować. Nie wiem czy to przez nasze ekonomiczne wykształcenie (Wydział Zarządzania ;p) czy tak już mamy zapisane w naszych charakterach, ale ciągle robimy plany - do zrobienia, załatwienia, kupienia... A może czasem to nie ma sensu? Może lepiej nie planować tylko żyć dniem dzisiejszym? Takie życiowe "carpe diem"? O ile więcej spokoju by było i  może więcej czasu na przyjemności... Tylko czy my potrafimy żyć nie planując?
Póki co jeszcze nie spróbowałam, i nie wiem czy spróbuję. A jeśli planujesz przeprowadzkę, dobrze ci radzę:

a) W pierwszej kolejności przejrzyj ABSOLUTNIE WSZYSTKO co masz i bez większych sentymentów wyrzuć co niepotrzebne, no chyba, że przenosisz się z kawalerki do wielkiej willi, ale tutaj też polecam wielkie porządki - minimalizm naprawdę robi porządek w głowie! Jeżeli wydaje ci się, że bez tej sukienki, którą miałaś na weselu siostry 8 lat temu, się nie obejdziesz to grubo się mylisz - za dwa dni nie będziesz o niej pamiętać... Dzięki temu będziesz mieć zdecydowanie mniej kartonów do przenoszenia i więcej miejsca w nowej szafie ;) Przy okazji można komuś pomóc - my przekazaliśmy dwa wielkie wory ubrań, torebek, butów i innych rzeczy potrzebującym, polecam!

b) Jeśli nie musisz od razu przenieść wszystkiego co ci pozostało po Wielkich Porządkach do nowego mieszkania, to się wstrzymaj! Najlepiej zrobić sobie listy rzeczy niezbędnych na początek i tych mniej ważnych; my wyprowadzaliśmy się z domu moich rodziców i póki co zabraliśmy jakieś 70-80% naszych rzeczy - kto wie czy z całej reszty jeszcze czegoś nie wyrzucimy? A dzięki temu, że kartony dostaję stopniowo, mogę na spokojnie się urządzać i nie zagracam całej podłogi ;)

c) Nie rozpaczajcie nad każdym niedopracowanym szczegółem - tak jak nie ma ludzi idealnych, tak nie ma mieszkań idealnych. Co z tego, że ściana nie jest idealnie wygładzona, w lewym narożniku jest odprysk, a fachowcy przy montażu zarysowali drzwi? Czy to sprawia, że nowe mieszkanie mniej cię cieszy? Nie daj sobie odebrać radości i pomyśl, że przecież będziesz tam mieszkać i używać tych ścian, tej podłogi i tych drzwi - prędzej czy później i tak coś się zniszczy. Nie pozwól tylko, żeby to cię gnębiło!

Ot, i tyle. Napisanie tego jakoś pozwala mi się powoli odnajdywać w nowej rzeczywistości. Nawet cieszy mnie, że nie mamy jeszcze wszystkiego, że stół trzeba wymienić, komodę kupić, półki, dywan... Ale od czego właśnie są plany i marzenia? Trochę mi żal ludzi, którzy wszystko mają, bo sama nie wiem o czym oni marzą..?

Ściskam,
Bebe

PS. Pewnie powinnam wrzucić jakieś foty z nowego mieszkania. Ale ono mówi mi, że nie jest jeszcze na to całkiem gotowe ;) Za to zaczęłam coś powolutku pokazywać na moim Instagramie, zajrzyjcie jeśli chcecie widzieć jak się urządzamy!

3 komentarze:

  1. "Trochę mi żal ludzi, którzy wszystko mają, bo sama nie wiem o czym oni marzą..?"
    Cóż, też przechodzą mnie takie myśli. Ale na pewno kiedyś przyjdzie ten dzień, w którym będzie u nas pięknie i domowo, że tylko będziemy zastanawiać się czy wymienić stary dywan na nowy czy raczej dokupić obraz na ścianę... :))
    Po przeprowadzce od rodziców do mieszkania również nie wzięłam "wszystkiego". Nie tylko dlatego, że po prostu się nie dało i nie ma na to tu zupełnie miejsca, ale po to, żeby trochę dorobić się czegoś zupełnie nowego, może nawet w innym stylu. Tak wiesz - "zacząć od zera" :D
    Serdeczności!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak sobie myślę, że jak przyjdzie taki dzień to zacznę myśleć o zmianie mieszkania;)
      Z tą zmianą stylu w sumie masz rację, to okazja żeby pozbyć się zbędnego balastu i zostawić to co trzymaliśmy bo "jeszcze w sumie jest dobre i po co wyrzucać". Biedne strychy naszych rodziców!

      Usuń
  2. Urządzanie domu czy mieszkania nigdy nie ma końca - zawsze jest coś do kupienia czy wymieniania. Trzymamy kciuki, aby super mieszkało się w nowym domu! :D

    OdpowiedzUsuń

instagram