Pojawiła się! Nasza długo wyczekiwana pierworodna
postanowiła zrobić nam niespodziankę i przyjść na świat nieco wcześniej. Możliwe
też, że Łucja, zwana przeze mnie Kruszynką (bo faktycznie jest drobniutka)
została wywołana do wyjścia przez perfekcyjne szorowanie łazienki, ale to już
nieistotne. Jest, ma się dobrze i przez tydzień zdążyła już przewrócić nasz
świat do góry nogami!
Ale ja nie o tym! To nie jest blog „parentingowy” i choć mogłabym
mówić o niej godzinami, nie będę się tu rozwlekać na temat mojej Kruszynki.
Napiszę o jej towarzyszu, Hipciu.
Jego pochodzenie nie jest mi znane. Wiem tylko, że mój tata przywiózł go z targu staroci. Pojawił się u nas ładnych parę lat temu, został rozłożony na części pierwsze, wrzucony na strych (czego tam nie ma…) i zapomniany. Kiedy w ubiegłym roku zaszłam w ciążę Hipcio (niektórzy twierdzą, że to słoń, ale słonie przecież mają trąbę!) wrócił do łask, potrzebował jednak solidnej regeneracji.
Tym procesem zajął się przyszły tata, bo choć ja paliłam się do tej roboty jak nikt inny, otrzymałam wyraźny zakaz. A przecież męża trzeba słuchać, czasami… Tak czy inaczej każda część sosnowego mebla została dokładnie wyszlifowana, usunięto stary klej (i to chyba zajęło najwięcej czasu!), ubytki zaszpachlowano, całość odtłuszczono i pomalowano dwukrotnie białą farbą. W trakcie prac okazywało się, że w wielu miejscach mebel jest mocno zniszczony, pęka i ma dziury. Udało się jednak doprowadzić go do takiego stanu:
Najfajniejsze w Hipciu jest to, że jest niepowtarzalny!
Nigdzie indziej nie widziałam takiego mebla. Ma też świetne przegródki, które
zagospodarowałam sobie na wszelkie artykuły pierwszej potrzeby przy pielęgnacji
Łucji. Torby z pampersami i kosz na te już zużyte (mało estetyczne elementy)
chowają się za pyskiem Hipcia, a na jego… głowie mogę trzymać oliwki, kremiki,
kilka świeżych pampersów, waciki, chusteczki itd. Z prawej strony jest drążek,
na którym wieszam np. kocyk czy ręczniczek.
Do Hipcia idealnie pasują dodatki z IKEA - pojemniki SKUBB (które służą również do przechowywania ubranek wewnątrz komody) i zawieszane kosze ÖNSKLIG - dla mnie są nieocenioną pomocą przy organizacji całego procesu przewijania czy kąpania maluszka.
Hipcio ma też rzecz jasna wady, jak każdy… Nie ukrywam, że
do przechowywania ubranek wolałabym szuflady, a w Hipciu są wewnątrz dwie duże
półki, trochę mało funkcjonalne. A ponieważ Łucja ma jak na swój wiek sporą
garderobę, zajęła też niestety część mojej szafy. Ponadto jest dość płytki,
więc przewijak musi być ustawiony odwrotnie niż to wynika z jego założeń. Do
tego jednak przyzwyczaiłam się już pierwszego dnia. Ha, Hipcio, jak to
hipopotam jest też szeroki – ma aż 140 cm. Przy niewielkich gabarytach pokoju
sprawia więc duży problem z ustawieniem, zarówno w obecnie zamieszkiwanym przez
nas domu, jak i w nowym mieszkaniu.
Moim zadaniem przy Hipciu było pomalowanie oka (to podobno
zbyt precyzyjna robota jak dla faceta…); dokleiłam mu też rzęsy, choć
zastanawiam się czy nie zamienić ich na brwi. Hipcio ma jeszcze otrzymać dwie
gałeczki, jednak cały czas nie znalazłam odpowiednich… Miałam też pomalować mu
pazurki, ale w zaawansowanej ciąży nie mogłam „upaść aż tak nisko”, a teraz już
się do ich obecnego stanu przyzwyczaiłam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz